 |
Na łamach tego działu członkowie Scrawled Mind będą mieli okazję podzielić się swoimi przemyśleniami
i emocjami związanymi z wydarzeniami, w których braliśmy i brać będziemy udział.
Za nami koncert z okazji Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. A oto i kilka naszych komentarzy:
Hmmm... Nie mogę powiedzieć, że koncert na WOŚP w Remoncie należał do udanych... Nie wiem jak to się stało... Wszystko zapowiadało się fajnie, całkiem nieźle było
słychać inne zespoły słychać i w ogóle... ale jak tylko wyszedłem na scenę wszystko zaczynało się pieprzyć... najgorsze były pustki w głowie, że w pewnych
momentach zajebiście się myliłem i nie miałem pojęcia co grać. W ogóle wszystko się spieprzyło, niby słyszałem gitary ale jak potrzeba było mi bodźca do zmiany
riffu to jakoś mi wszystko umykało... Może to dlatego, że czekałem w klubie dobre 5 h zanim weszliśmy na scenę bo poprzednie zespoły siedziały tam i siedziały
i zejść nie mogły, a jak weszliśmy my to zupełnie jak w Metal Cave facet mówi, "sorry" grajcie krócej bo mamy obsuwę... Kupa. Nie byłoby obsuwy jakby popędzali
ludzi wcześniej i nie wpadli na świetny pomysł przerwania koncertu żeby sobie fajerwerki pooglądać... Ale na szczęście moje pomyłki nie wpłyną na naszą pozycje
w gronie pnących się do góry kapel bo zostali na naszym występie tylko najzagorzalsi fani, którzy na pewno wybaczą mi te zjebki...
Tomal
Było minęło... Z całą pewnością można powiedzieć, że obecni na naszym występie WOŚPowym mogli nas widzieć na wielu znacznie lepszych koncertach. Głównie chyba zmęczenie
dało nam się we znaki. Ja momentami odpływałem na scenie i to nie tylko z powodu wczucia w rytmikę utworów :) Wyraźnie nie na miejscu zachował się pan akustyk, który zamiast
popędzić poprzednie kapele, zażyczył sobie obcięcia naszego występu i występującego po nas zespołu Sais. Hehe... drugi raz pod rząd już nam się to zdarza! No cóż.
Organizacja z pewnością mogłaby być lepsza i za rok z pewnością będzie lepsza. Ja mogę się tylko cieszyć, że cały koncert zorganizowali moi koledzy z Wydziału Samochodów
i Maszyn Roboczych Politechniki Warszawskiej i mieć nadzieję, że za rok większa liczba osób zaangażuje się w organizację tej imprezy przez co będzie można dokładniej
dochować terminów. Z drugiej strony uczestnicy imprezy mogli po raz kolejny zapoznać się z naszymi najnowszymi kawałkami: "Stuck to the mirror" i przede wszystkim "Outconscious",
które ma w sobie niesamowity czar i energię! Hehe. Rock On! A następnym razem za wszelką cenę musimy dokończyć występ ;)
Michał
Półfinałowy koncert Młodej Krwii w Metal Cave już za nami. Oto co sądzimy o tym co się działo tego wieczoru:
Towarzysze! Młoda krew zawrzała po raz drugi! Jesteśmy już po półfinałowym koncercie w klubie Metal Cave. I co? I Metal Cave jest zdecydowanie naszym miejscem.
Od pierwszych minut czuliśmy się pewnie i dobrze - świetne nagłośnienie w klubie, dobre piwo i ludzie, którzy przyszli się bawić - to stworzyło zdecydowanie
wyjątkową atmosferę. Nie jestem wcale przekonany o tym, że to My przejdziemy do finału, wiem jednak, ze daliśmy z siebie dużo, zagraliśmy koncert na poziomie,
mimo skuch, mimo paru potknięć byłem z nas rzeczywiście dumny. A jeszcze bardziej byłem dumny z naszej publiki, która doceniła naszą pracę, która przywitała
nas brawami i która pożegnała nas jeszcze większymi brawami UZNANIA. Za to wam dziękuję. Ten koncert był o tyle wyjątkowy, że pojawiły się dwie premiery w
postaci kawałków: "Stuck to the mirror" i "Outconscious", do was należy ocena, czy kawałki te w jakikolwiek sposób poruszyły was, albo po prostu zachęciły
do zabawy. Ja w każdym razie miałem maksimum radości z grania ich dla was!
Wraz z nami tego wieczoru zagrały 3 inne zespoły:
OUTSANE - to dosyć ciężkie, rockowe, dobre brzmienie, z dobrym mocnym wokalem, okraszone ciekawymi melodiami. Fajnie się prezentują na scenie, zagrali krótko,
ale zapadli w pamięć
INNERVOICE - bardzo mocni technicznie, doświadczeni już muzycy, tworzący gatunek trochę mi obcy (cos w rodzaju melodyjnego, świrującego metalu ) - jazda na
zdecydowanie wysokim poziomie!
VANITY - chyba młody zespolik, muzycy również młodziutcy, ale zagrali Death z prawdziwego zdarzenia, wielkie uznanie dla wokalisty - który growlem momentami
powalał. Death zdecydowanie jest dobry do słuchania, jeśli zespół jest autentyczny. Vanity to autentyczna moc, bez zbędnego patosu i oklepanych schematów
wizualnych towarzyszących wielu zespołom z tego gatunku.
Ten półfinał był na zdecydowanie wysokim poziomie, jedyne nad czym można ubolewać to to, że przy tak różnych tematycznie kapelach trzeba było zdecydować,
która była najlepsza. Według mnie tego wieczoru każdy zespół zagrał porządnie w ramach swojej stylistyki!!!
Korzystając z okazji, życzę wszystkim pogodnych i radosnych świąt...Rock On Byatch!
Scrawlujący Pietrek
Emocje już opadły, więc czas napisać coś od siebie. Koncert był wyjątkowy. Przede wszystkim ze względu na to, że przyszliście tak licznie. Dzięki wam za to!
Zupełnie inaczej gra się gdy tyle osób przychodzi się bawić. Dzięki również dla pozostałych kapel (Outsane, Innervoice, Vanity) za utrzymanie imprezy na wysokim
poziomie. No właśnie. Koncert był wyjątkowy, ale chyba nie był to najlepszy koncert jaki zagraliśmy. Mimo stosunkowo niewielu wpadek, jakie w ten znamienny wtorek
popełnialiśmy, poprzedni koncert w ramach Młodej Krwii był lepszy. Osobiście dziwnie mi się grało w tym półfinałowym koncercie. Może to wina tego, że nie widziałem
bębnów. Może tego, że poprzedni koncert utrzymany był w lżejszych klimatach, ale wcześniej, wydaje mi się, daliśmy więcej czadu. I oby następne koncerty miały go
jeszcze więcej, żebyście mogli bawić się jeszcze lepiej niż się bawiliście (o ile się bawiliście ;) !
Michał
Jesteś już
830
osobą na tej stronie
|
 |